poniedziałek, 26 lutego 2024

Japońskie zamki

 

Tokio, Kioto, Himeji, Osaka, Matsue, Okayama, Kumamoto, Kanazawa. Widziałam 8 japońskich zamków, niektóre tylko z zewnątrz, inne także w środku. To, co najbardziej utkwiło mi w pamięci to fakt, że wszystkie te zamki, może z wyjątkiem Tokio i Kioto, są do siebie bardzo podobne. Nie wiem, jak się to dzieje, bo przecież pochodzą z różnych epok i z różnych regionów, są drewniane albo murowane. Niemniej sylwety zamków są na ogół bardzo, bardzo podobne. W porównaniu z nimi zamki polskie to prawdziwa feeria różnorodności.

Zamek Białej Czapli w Himeji

Za najpiękniejszy słusznie uchodzi Zamek Białej Czapli w Himeji mieście na wyspie Honsiu niedaleko Kobe. Jego historia sięga XIV wieku. Jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i pewnie dlatego jest masowo zwiedzany. Prawie nabożna wiara Japończyków w to, co zalecają przewodniki, ma wielką moc sprawczą, a listę dziedzictwa UNESCO japońscy turyści traktują jako program obowiązkowy.

Zamek jest rzeczywiście biały i bardzo piękny. Umieszczony jest na wysokim kamiennym cokole, więc z daleka wygląda jakby płyną majestatycznie po niebie. Podobieństwo do żaglowca zapewniają mu spiętrzone jeden nad drugim dachy, z podwiniętymi ku górze okapami, z nastroszonymi niczym grzebień smoka kalenicami.


                                                                    Sylweta zamku w Himeji

Mury obronne zamku w Himeji

Wewnątrz, spinając się od dołu do góry ruchem spiralnym, oglądamy kolejne ujęcia skomplikowanej bryły zamku, coraz to nowe widoki, z coraz to wyższych poziomów.

Dachy zamku w Himeji


                                                                    Ozdobne kalenice dachu

Wnętrza są znacznie mniej atrakcyjne - ciemne i ponure. Pokazywane tam eksponaty przegrywają zdecydowanie z tym, co możemy zobaczyć na zewnątrz – rozległe widoki na bezpośrednie otoczenie zamku i na panoramy miasta.  Zamek w Himeji ma bardzo piękne otoczenia ogrodowe, w nieco innym stylu niż te najsławniejsze założenia – te które towarzyszą świątyniom. Zamek otacza fosa wypełniona wodą, a wewnątrz i zewnątrz owej fosy rozmieszczone są piękne ogrody. Podziwiałam je na wiosnę i w jesieni – było na co patrzeć.

Założenie zamkowe w murami obronnymi, fosą i ogrodami

Ogrody zamkowe po wewnętrznej i zewnętrznej stronie fosy

Sosny i kwitnąca dombeya w ogrodach zamkowych

Kolory jesieni w ogrodach zamkowych


                                                                    Pergola z dachem z wisterii


                                                                            Spacer po szczycie wału

Jeśli idzie o bryłę nieco mniejszy, ale bardzo podobny jest zamek w Osace. Zbudowano, albo raczej odbudowano go po II Wojnie Światowej. 

Zamek w Osace
                                                                          

W tym przypadku moją uwagę przykuły dwie rzeczy. Podobnie, jak wszystkie inne zamki, ten w Osace otoczony jest kamiennymi murami. W tym przypadku niektóre z nich zbudowane są z gigantycznych głazów tak, jakby wznosili je nadludzie. Dla nacierających wrogów musiały być przerażające. W rzeczywistości okazuje się, że to nie są wielkie bryły, lecz wielkie płyty licujące mury skonstruowane ze znacznie mniejszych kamieni.

                                                            Brama w murze z ogromnych głazów

14.   Mur z ogromnych głazów

                                                                        Mur z ogromnych głazów

    Wyjaśnienie konstrukcji murów

We wnętrzach zamku, które stylem architektury przypominają bardziej Pałac Kultury w Warszawie (ten sam okres budowy), niż japońską architekturę, znajduje się ekspozycja. Najpiękniejsze moim zdaniem są sceny historyczne przedstawiające bitwy czy przemarsze wojsk. Złożone są z maleńkich, naturalistycznych, kolorowych figurek. W tle znajduje się malowidło, którego funkcję można porównać z Panoramą Racławicką - tworzą iluzję rozległego widoku okolicy w tle. Japończycy chyba bardzo lubią takie misterne, miniaturowe scenki. Widziałam podobne w Hakacie. Przedstawiały ludowe obchody świąt.

    Ekspozycje  historyczna w zamku w Osace

Z najwyższej kondygnacji zamku można obserwować panoramę Osaki, fosę zamkową jak również złocone detale dachu.

Panorama Osaki z zamku

IInny dobrze zapamiętany przeze mnie zamek znajduje się w Matsue  - małym miasteczku na wyspie Honsiu nad Morzem Japońskim.  


Zamek ten jest mniejszy od poprzednio opisanych i drewniany, choć na kamiennym cokole. Bryłę ma bardzo podobną do tych w Himeji i Osace, ale drewniane ściany są bardzo ciemne, więc nie ma w nim lekkości białych żaglowców, lecz raczej groza i siła fortecy. Przy wejściu wita turystów wesoły, niby groźny samuraj.

Zamek w Matsue

     „Powitalny” samuraj

                                       Suchy mur zamku w Matsue - ten rodzaj mury lubię najbardziej

Tu miałam okazję wybrać się na spacer łódką wokół zamku, po wodach zamkowej fosy. Mała, płaska łódka mieściła około dziesięciu turystów, a w ruch wprawiał ją przewoźnik wyposażony w długi cienki kij. Po drodze śpiewał dla nas pieśni japońskim piskliwym głosem. Zawodząca, melancholijna melodia błądziła wokół kilku bliskich siebie dźwięków. Dodatkową atrakcją było przepływanie pod mostkami. Wówczas na rozkaz przewoźnika, musieliśmy wykonać komendę „padnij!”, aby zmieścić się pod podniebieniem łukowatych konstrukcji mostków. Po drodze oglądaliśmy kolorowe dzikie kwiaty rosnące na wałach. Było fajnie, a japońscy uczestnicy wycieczki patrzyli na mnie wymownie, jakby pytali, czy aby doceniam tę japońską atrakcję. Doceniałam.

                                                                Łódka na wodzie fosy zamkowej


Śpiewający przewoźnik

                                                                                 Niski mostek na fosą


                                                    Pajęcze lilie dziko rosnące na wałach wokół fosy

Zamki w dwu kolejnych stolicach Japonii w Kioto i Tokio mają nieco innych charakter. Zapewne dlatego są określane często jako pałace, a nie zamki. Są rozbudowane w parterze i niskich kondygnacjach. Nie można ich zobaczyć jako sylwety na tle nieba, bo nie ma tam tych charakterystycznych wielopiętrowych wież. Jeśli nie liczyć pawilonów i bram na obrzeżu i majaczących wśród drzew fragmentów dachów, zamku w Tokio  otoczonego fosą, wysokim murem i zielenią po prostu nie widać. Cóż, zwykli śmiertelnicy nie są godni patrzyć na siedzibę cesarza. Na zewnątrz ufortyfikowanych terenów zamkowych rozciąga  się Kokyo Gaien - wielka łąka rzadko porośnięta sosnami, na której  w nowy rok zbierają się tokijczycy, aby wiwatować na cześć cesarza, który dopiero od 78 lat nie jest bogiem.  

    Mur obronny i fosa zamku cesarskiego w Tokio

                                                        Sosnowy gaj na przedpolu pałacu w Tokio

Zamek w Kioto jest ledwo widoczne z ulic go otaczających. Interesującą ciekawostką jest tzw. słowicza podłoga. Chodziłam po niej, ale ponieważ jednocześnie maszerowało po niej wielu innych turystów, nie udało mi się usłyszeć sławnego skrzypienia naśladującego ćwierkanie ptaków. Ćwierkającą podłogę stosowano celowo w korytarzach zamkowych, aby ostrzegała władcę przed nadejściem nieproszonych gości.

                                                           Plan zamku cesarskiego Nijo w Kioto

                                          Dekoracja rzeźbiarska w nadświetlu bramy głównej do zamku Nijo w Kioto

Szczególne okoliczności towarzyszyły mi przy oglądaniu zamku w Kanazawa.

Dotarłam tam tuż przed zachodem słońca. Zamek ten jest niski podobnie jak ten w Kioto, ale odsłonięty. Tym razem turystów nie było, ale towarzyszyły mi wrony krążące po rozległym placu i latające po niebie. Gdy niebo ściemniało i zaróżowiło się nad horyzontem, zaświeciły się latarnie rozstawione na placu. Były proste i nowoczesne, ale doskonale dobrane do całej reszty. Zachwycający japoński design!

                                        Zamek w Kanazawa – zachód słońca z wronami i latarniami

Zamki w Kumamoto na Kiusiu i w Okayamie na Honsiu reprezentują ten na początku opisany styl podstawowy. Wielkością są podobne do zamku w Matsue. Gdy zwiedzałam ten w Kumamoto okropnie lało  i to najlepiej pamiętam. Jako niejaponka nie miałam przy sobie parasola. One mają go zawsze i otwierają po pierwszych kroplach deszczu. Bardzo się dziwią, gdy my Polacy lekceważymy  kapuśniaczek.


                                                                Potężne mury zamku w Kumamoto

                                                                             Zamek w Kumamoto

                                                                            Zamek w Okayamie

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powrót do Chiiori

Moje zwiedzanie wyspy Shikoku w roku 2009, podobnie zresztą, jak innych miejsc w Japonii, było najeżone niespodziankami, zaskoczeniami i zag...