Torii (z dwoma „i” na końcu i akcentem na „i”) kryje w sobie wiele tajemnic. A nazywanie jej bramą jest niezbyt fortunną półprawdą. W języku japońskim słowo „torii” (鳥居) nie oznacza wcale bramy lecz raczej grzędę – miejsce, gdzie mogą zatrzymywać się ptaki. Co prawda sama forma torii składająca się z dwu słupów połączonych dwoma poziomymi belkami sugeruje przeznaczenie bramne, ale owa bramopodobna forma nie bywa wcale oprawą przerwy w ogrodzeniu, nigdy nie są na niej powieszone żadne wrota ani drzwi. Nie da się jej zamknąć - zawsze jest otwarta. Zapewne więc nie ta bardzo okrojona funkcja lecz fizyczna forma zdecydowała o tym, że w wielu językach europejskich torii nazywana jest bramą - gate, portão, porte, puerta itp.
Torii jest w istocie budowlą na wskroś symboliczną i wiąże się z kilkoma wersjami legendy należącej do mitologii religijnej shintō. Oto bogini słońca Amaterasu obrażona na swojego brata Susanoo, ukryła się w jaskini, a cały świat pogrążył się w przerażającej ciemności. Inne duchy zastanawiając się, jak ją stamtąd wywabić, postanowiły zbudować wielką grzędę, dla ptaków o rajskich głosach, aby zatrzymując się tam, mogły koncertować dla bogini. Trzeba wiedzieć, że w shintō ptaki są uważane za posłańców kami czyli bóstw. Inna wersja mówi, że miał tam siadywać kogut, aby jego głośne pianie sugerowało obrażonej pani, że wschód słońca odbywa się po prostu bez niej. Najwyraźniej się udało, bo słońce, jak wiadomo, nie przestało wschodzić.
Encyklopedie podają, że torii to symboliczne przejście między światem ludzi, a wiecznym światem duchów. Ani legendy, ani semantyczne wyjaśnienia nie wystarczają jednak, aby dobrze pojąć, jaką rolę pełnią torii w kompozycjach przestrzennych. Jako architekt, chciałabym odnieść się właśnie do tego aspektu sprawy, bo brak zrozumienia w tej kwestii powoduje wiele irytujących błędów. Popełniają je niekiedy projektanci ogrodów w stylu japońskim tworzonych na Zachodzie.
A więc po pierwsze: Torii jest ważnym, wręcz nieodzownym elementem założenia przestrzennego świątyni shintō. To nie jest brama do ogrodu, choć często znajduje się w ogrodzie lub w jego sąsiedztwie, a to dlatego, że historyczne ogrody japońskie były z reguły częścią założeń świątynnych. Przestrzenny sens torii sprowadza się do pokazywania kierunku ku świątyni. Bardzo często, owa świątynia znajduje się po prostu na osi tego kierunku. Bywa jednak, że wędrówka od torii do świątyni jest długa i kręta, znaczona kolejnymi torii.
Zwiedzając Japonię fotografowałam torii w bardzo różnych miejscach i sytuacjach. Zestawienie tych zdjęć pozwala docenić ogromną różnorodność form, wielkości, pozycji przestrzennych, lokalizacji, przeznaczenia. Zawsze jednak przestrzegane są pewne zasady formy i kompozycji wynikające z symbolicznego sensu tej budowli.
Dobrym przykładem do wyjaśniania roli przestrzennej bramy torii jest wielkie, przepiękne założenie sakralno-ogrodowe Heian-jingū w Kioto. Jest to XIX-wieczna replika kompleksu świątynnego pochodzącego z XI i XII wieku, czyli z epoki Heian. Jakkolwiek dziś założenie to wydaje się ogromne, faktem jest, że odtworzono go w skali 2:3, bo tylko tyle miejsca udało się na ten cel przeznaczyć.
Heian-jingū jest to świątynia shintoistyczna otoczona placami, ogrodami, stawami i różnego rodzaju pomniejszymi budowlami. Całość jest założeniem osiowym, a sama świątynia wraz z wielkim poprzedzającym ją placem otoczona jest ogrodzeniem.
W tym ogrodzeniu na osi świątyni znajduje się brama, a właściwie wielki i ozdobny budynek bramny - Otenmon. Nie jest to bynajmniej brama torii, choć założenie to obejmuje grzędę torii i to gigantycznych rozmiarów.
Ta ogromna betonowa torii rozpięta jest nad ruchliwą ulicą w odległości ok. 400 m przed budynkiem bramnym. Ostro czerwona barwa wielkiej budowli kontrastuje z szarością zabudowy i zielenią drzew w bezpośrednim jej otoczeniu. Jej funkcja przestrzenna jest jasna – torii pokazuje kierunek – oś prowadzącą do świętego miejsca. To jest właśnie zasadnicza funkcja tej bramy – wskazywać kierunek, tworzyć ekspozycję czegoś ważnego, godnego zobaczenia. Jest swego rodzaju drogowskazem. Tam idźcie, tam patrzcie, tam jest coś ważnego!
Nie sądzę, aby na tej grzędzie dziś siadały jakieś ptaki, chyba że nocą, gdy ruch kołowy bywa mniejszy.
Inna słynna torii fotografowana miliony razy znajduje się w pobliżu Miyajima - małej wysepki w rejonie Hiroszimy. Budowla ta stoi w morzu i ma wręcz doskonałe proporcje. Kolor ceglasto czerwony rysuje się wyraźnie na tle szaro-niebieskiej powierzchni wody. Każdy kto znajdzie się w tym miejscu fotografuje ową bramę w wielu ujęciach. Znacznie rzadziej kierujemy obiektyw w przeciwną stronę, aby utrwalić powiązanie przestrzenne bramy ze świątynią Itsukushima Jinja znajdującą się na brzegu. W tym przypadku jest ono ewidentne i bardzo wyraźnie podkreślone. Od głównej bryły świątyni ku torii wiedzie bowiem pomost - niczym strzałka wskazuje kierunek ekspozycji.
Trzeci dobry przykład o innym, niezwykle malowniczym układzie przestrzennym, to aleja torii w Kioto prowadząca do świątyni Fushimi Inari-taisha. Jest to stroma, licząca ok. 4 km ścieżka, w tunelu tworzonym przez ciąg pomarańczowych bram torii. Na każdej z nich wypisane są prośby wotywne kierowane do bóstwa Inari przedstawianego pod postacią lisa. Każdy może zafundować swoją bramę, choć najczęściej fundują je przedsiębiorcy, ponieważ, jak wierzą, Inari może zapewnić im powodzenie w interesach. Wspinając się aleją w górę można zobaczyć liczne małe i większe figury i budowle sakralne, a ze szczytu, gdzie znajduje się świątynia roztacza się przepiękny widok na Kioto. W tym przypadku rolą torii jest prowadzenie pielgrzymów ku świątyni – siedzibie bóstw i duchów. Tym razem jednak owa świątynia nie znajduje się na osi kompozycyjnej bramy, lecz gdzieś daleko w górach, ale torii, wyznaczając szlak, pozostają nadal rodzajem drogowskazu.
Przy zwiedzaniu tego zjawiskowo pięknego miejsca (Ja zwiedzałam je w nocy.) nie trudno o skojarzenie z dróżkami pielgrzymkowymi polskich kalwarii, jak choćby tej w Kalwarii Zebrzydowskiej, czy mniej znanej w Wielu na Kociewiu.
Aleja torii związana z Fushimi Inari-taisha w Kioto jest najwspanialszym, ale nie jedynym przykładem takiego rozwiązania. W formie pomniejszonej i zredukowanej można je znaleźć w wielu innych miejscach Japonii. Te, które widziałam są związane ze świątyniami Inari. Być może taka właśnie jest reguła.
Dość często tuż za torii znajdują się schodu prowadzące ku świątyni. Mają układ osiowy albo składają się z wielu biegów i tworzą linię łamaną. Na pokazanej tu torii przed świątynią w Asuka możemy poza tym zobaczyć charakterystyczny sznur – shimenawa z papierowymi dekoracjami – shide. Jest to element mający chronić świątynie przed wtargnięciem złych duchów. Na wielu torii powieszone są tego rodzaju mniej lub bardziej ozdobne sznury.
Tu możemy też zaobserwować, że torii nie zawsze bywa czerwona i nie zawsze zrobiona jest z drewna. Są też kamienne i betonowe grzędy w kolorze naturalnej, kamiennej szarości.
A oto dwa przykłady dobrze ilustrujące twierdzenie, że torii nie bywa bramą w ogrodzeniu. W obu przykładach można zobaczyć bliskie sąsiedztwo torii i ogrodzenia, ale nikt tam nie wpadł na pomysł, aby potraktować słupy torii jako słupki ogrodzeniowe. Nikt nie powiesił na nich bramy, czy skrzydeł drzwiowych. Są to dwa niezależne porządki: funkcjonalny – brama - przerwa w ogrodzeniu i symboliczny – torii drogowskaz i wskazanie osi.
Torii jako ważny element świątyni, jak i same świątynie to charakterystyczny budowle miejsc zabytkowych, ale nie należy sądzić, że współczesna architektura zupełni je pomija. W indrustrialno-biurowym krajobrazie Osaki, wśród różnych odcieni eleganckiej szarości czasem dostrzec można coś świecącego ostrą czerwienią. Tak - to zapewne torii. Gdy wejdziemy na dach wieżowca wypełnionego po brzegi biurami firm i instytucji, zobaczymy miniaturowe miejsce święte: małą torii i maleńką świątyńkę. Tu można przyjść zaczerpnąć świeżego powietrza, spojrzeć w dal gdzieś za horyzont, podumać o czymś ważnym.
Przedziwny, czy nawet wzruszający przykład torii w małej skali widziałam w otoczeniu zamku w Kumamoto. Był to odpowiednik naszej kapliczki przydrożnej wtulony w rozgałęzienie wielkiego drzewa. Jest tam wszystko w należytym porządku: czerwona torii, drabina niczym schody do świątyni, maleńka świątynia chroniona sznurem shimenawa ozdobionym papierowymi shide. Komplet.
Nie pojęłam natomiast sensu jeszcze mniejszego założenia, które znajdowało się na zupełnie przeciętnym budynku w zabytkowej części Kioto. Dwie maleńkie torii w narożnej, cokołowej części budynku. Chętnie dowiedziałabym się, co to znaczy, bo że coś znaczy jestem pewna.
Pozostaje też dla mnie tajemnicą, dlaczego torii wszędzie opisywana jako część charakterystyczna dla świątyni shintō, znajduje się niekiedy w założeniach świątyń buddyjskich, np. pokazane w tym tekście schody prowadzące do Kiyomizu-dera poprzedzone są torii, a przecież Kiyomizu-dera jest świątynią buddyjską. Ta sama wątpliwość dotyczy Dakiniten States w Kioto. Być może zadziwiająca katolików wzajemna tolerancja religijna leży u podstaw rozwiązania tej zagadki? Połączenie shintō, buddyzmu, a nawet także chrześcijaństwa w jedno przekonanie religijne w niczym nie przeszkadza Japończykom.
Moda na japońszczyzna w tym japońskie ogrody w Europie trwa z większym lub mniejszym nasileniem od przełomu XIX i XX wieku. Oczywiście nie ominęła także bram torii. Niemal każdy ogród japoński tworzony w Europie indywidualnie lub w ramach większych założeń parkowych wykorzystuje ten motyw. Jednak jego sens, funkcja, rola przestrzenna, nie mówiąc już o religijnej symbolice, jest zwykle lekceważona.
Pierwsze nieporozumienie wynika z tłumaczenia samej nazwy. Nieznający sensu tej budowli projektanci ogrodów, formę torii nadają bramom do ogrodów i włączają je w ciąg ogrodzenia. W Polsce, rzecz jasna, nie mamy świątyń shintō, aby można było je pokazać na osi torii, ale bez wątpienia potencjał ekspozycyjny jaki stwarza forma torii mógłby być wykorzystany.
Każda rama widoku powiązana z osią jest bowiem swoistym potencjałem. Gdy istnieją rama i oś, to co się dzieje na zamknięciu może być albo celowo wyeksponowane, albo potencjał może być zmarnowany, albo gdy na osi znajdzie się coś paskudnego, niestosownego, czy godnego ukrycia, potencjał jest wykorzystany, ale bezsensownie. I tak niedostrzeganie możliwości ekspozycyjnych staje się powodem godnych pożałowania nieporozumień. Umieszczona bezmyślnie brama torii wskazuje na słup telegraficzny, przypadkowy narożnik budynku, śmietnik lub po prostu na nic szczególnego. Szkoda.
Z tego punktu widzenia przykrym nieporozumieniem jest powstała w roku 2014 brama torii w Parku Oliwskim. Jej forma będąca wierną, choć pomniejszoną kopią budowli poprzedzającej aleję prowadzącą do świątyni Meiji w tokijskiej dzielnicy Shibuya, jest piękna. Nic dodać, nic ująć. Wprawdzie nie jest połączona z ogrodzeniem, ale jej lokalizacja sugeruje, że pomyślana jest jako brama wejściowa, a żaden z dwu widoków, który ramuje nie jest godny eksponowania. Sam ogród zwany japońskim jest nader skromny, więc owa wielka grzęda urasta do roli elementu dominującego w tym założeniu. Szkoda, że skądinąd wspaniały, zabytkowy Park Oliwski został „przyozdobiony” tak nieprzemyślanym, elementem.
Projektanci polskich ogrodów japońskich zwracają zwykle szczególną uwagę na dobór roślin. Jest dość dużo gatunków mających w nazwie przymiotnik „japoński” – te są najmilej widziane. Z racji odmienności japońskiego klimatu nie da się jednak powtórzyć w Polsce całości flory tamtejszych ogrodów. Przede wszystkim nie da się pokryć powierzchni ogrodu mchem, czy też mchami o różnych odcieniach zieleni. Nie wszyscy wiedzą, że trawnik w ogrodach japońskich jest rzadkością. Jego miejsce zajmują właśnie mchy.
Piękny ogród to nie jest przypadkowe zestawienie różnych gatunków roślin. To kompozycja przestrzenna, w której powiązania widokowe odgrywają rolę kluczową, a ogrody japoński są istnym majstersztykiem w tym zakresie.
Trudno od polskiego wydania torii wymagać, aby realizowało wszystkie funkcje autentycznej japońskiej grzędy. Możemy jednak zadbać przynajmniej o to, aby do torii nie dołączać ogrodzeń i aby jej potencjał ekspozycyjny był należycie wykorzystany. Najlepiej nie traktujmy jej jako dekoracja – japoński „bibelot”. To symbol religijny, ważny element kompozycji, wyrazisty znak krajobrazowy. Traktowanie go ze zrozumieniem to dbanie o zachowanie różnorodności kulturowej świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz